Anna Osowska

NZOZ Nasza Przychodnia
Sępopol
“Jeden koroner na trzy powiaty i zniknąłby problem, który nabrzmiewa od lat i wraca niczym bumerang. Powołanie przez wojewodów koronerów do stwierdzania zgonu osób chorych na covid nie załatwia sprawy, dotyczy bowiem wąskiej grupy zmarłych, ale pokazuje, że udaje się jednak pozyskać osoby kompetentne, by to czynić. Starostom się to do tej pory nie udało.
Śmierć, związane z nią formalności…
Na co dzień w ogóle o tym nie myślimy, bo to nie nas tak naprawdę to dotyczy. Problem może niestety dotknąć naszych bliskich, gdy nas nie będzie już na tym świecie. Jeśli zgon nastąpi w szpitalu, zgon stwierdza lekarz tam pracujący. Gdy rozstaniemy się z życiem w miejscu naszego zamieszkania, rodzina prosi o to lekarza rodzinnego, o ile śmierć nie miała związku z zakażeniem covid-19. Gdy nie mamy lekarza rodzinnego, zaczyna się problem. Nie ma kto stwierdzić zgonu i tym samym wystawić karty zgonu, z którą organizatorzy pochówku udają się do Urzędu Miasta/Gminy (na terenie którego nastąpił zgon) celem wystawienia aktu zgonu. Dopiero wówczas można załatwiać wszelkie formalności związane z pochówkiem.
Od lat Federacja Porozumienia Zielonogórskiego, reprezentująca również nas lekarzy z PZ na Warmii i Mazurach, domaga się powołania koronerów. Lekarz rodzinny wzywany do zgonu musi opuścić przychodnię, pozostawiając umówionych na konkretne godziny pacjentów, by udać się do często bardzo oddalonego miejsca. Stwierdzanie zgonu nie jest ujęte w umowie na świadczenia POZ, reguluje je przestarzała ustawa z czasów Zoz-ów i przychodni rejonowych.
Uważam, że w wielu powiatach wystarczyłby koroner obsługujący 2-3 powiaty, np. bartoszycki, lidzbarski i kętrzyński. Wciąż brak skutecznych działań starostów, to w ich kompetencjach pozostaje powołanie koronera. Powołanie koronerów oszczędziłoby niepotrzebnych nerwów i rodzinom zmarłych, i nam lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej.”